Trzy pierwsze lata mojego kapłaństwa posługiwałem w parafii pw. Świętej Trójcy. Moi koledzy z roku żartowali, że skierowanie mnie tam, jest niejako upominaniem się Pana Boga o moją uwagę, która w seminarium skoncentrowana mocno była na Wszystkich Świętych. Prawdziwa przyjaźń ze Świętymi nie może się dziać bez Pana Boga, więc myślę, że aż tak źle ze mną nie było – niemniej przyjąłem uwagę braci z uśmiechem. I przez te trzy lata przekonałem się, że faktycznie Pan Bóg chce mnie uczyć Trójcy – poprzez coraz większe zdumienie i wezwanie do miłości. Bo Trójca Święta to jedna z tych Tajemnic, które z roku na rok coraz trudniej objąć mi rozumem. Niby więcej wiem, coś tam doczytuję – ale w głowie się to mieści tak na słowo honoru. Ale to nie-pojmowanie zupełnie nie powoduje we mnie niepokoju.
Pamiętam zajęcia z trynitologii (część teologii dogmatycznej zajmująca się Trójcą Świętą) – każdy wykład był niejako dowodem na istnienie Pana Boga, utwierdzał mnie w przekonaniu, że ludzie takiego nie-do-pojęcia Boga by sobie nie wymyślili. Pamiętam, też z tamtych dni, nasz rocznikowy zachwyt prefacją na uroczystość Trójcy Najświętszej – zachwyt, który nie mija, bo to chyba jedna z najpiękniejszych prefacji w Mszale:
Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, * abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, * Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże.Ty z jednorodzonym Synem Twoim i Duchem Świętym * jednym jesteś Bogiem, jednym jesteś Panem; nie przez jedność osoby, * lecz przez to, że Trójca ma jedną naturę. * W cokolwiek bowiem dzięki Twemu objawieniu * wierzymy o Twojej chwale, * to samo bez żadnej różnicy myślimy o Twoim Synu * i o Duchu Świętym. * Tak iż wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo * wielbimy odrębność Osób, * Jedność w istocie i równość w majestacie.Majestat ten chwalą Aniołowie i Archaniołowie, * Cherubini i Serafini, *którzy nie przestają powtarzać codziennie, * jednym głosem wołając…
W nocy samotnej, rozmodlonej ciszą,
po falach morza, które nią kołyszą, łódka ma płynęła…
A gdy był pokój na morzu i niebie –
rzekłbyś, że Stwórca mówi sam do ciebie;
lecz nagle wicher wstrząsnął głąb bałwanów
i porwał łódkę na dno oceanu…
potem przepastnym swoim wirem wchłonął
w cudowna otchłań: Świętej Trójcy łono.
O, już nie ujrzy mnie nikt u wybrzeży,
bom znikła w Panu, Bóg do mnie należy;
w Niezmierzoności dusza ma spoczęła
w bezkresie czasu ze swoimi Trzema.
Potrzebuję pomocy. Proszę o kontakt.
Wysłałem mejla. Pozdrawiam.